piątek, 31 maja 2013

Krótka informacja o realizacji planów czytelniczych w maju i o terminie ogłoszenia wyników wygrywajki.)




      Wczoraj upłynął termin zgłaszania się do mojej wygrywajki . Wyniki  ogłoszę w niedzielę.Proszę o kilka dni cierpliwości.



     A teraz kilka słów o realizacji majowego czytelnictwa. 

W zasadzie plan został zrealizowany. W ramach majowej trójki e-pik przeczytałam:

 "Eliasa Portolu" Grazii Deleddy  - jako książkę, która została nagrodzona/której autor został nagrodzony/,
  "Sztukę uprawiania róż z kolcami" Margaret Dilloway - jako - powieść obyczajowa z wątkiem zagmatwanych relacji rodzinnych,
  "Kłamcę" Tomasza Białkowskiego - jako - powieść obyczajowa z wątkiem zagmatwanych relacji rodzinnych.

Notkę na razie napisałam o "Sztuce.........." i jest tu. Pozostałe niestety czekają na to, by o nich coś napisać.

Przeczytałam w maju również : 
  
 "Jesienny koktajl"- Jolanty Kwaśniewskiej 
 i kończę czytać "Przeklęty brzeg" Petera Temple, który zaplanowałam dodatkowo na maj by wziąć udział w wyzwaniu

Skończyłam czytać "Zmowę" Mateusza Jantara, ale niestety nie skończyłam  czytać
"Coś więcej niż ślad" P.L.Maiera
   
  Czytając książki, które wymieniłam w poście wzięłam udział również w wyzwaniach:
 - Z literą w tle,
 - Projekt Nobliści,
 - Polacy nie gęsi,
 - Pod hasłem,
 - 52 książki, 
 - Z półki. 

Z czytaniem problemów nie mam, ale z notkami prezentującymi książki już tak i to wielkie. I tu zaległości mi rosną. W maju napisałam ich tylko trzy i jedna się zaczęła pisać/ szkoda tylko, że nie sama/.

 Fajnego weekendu wszystkim zaglądającym do mnie  życzę.

czwartek, 30 maja 2013

Naucz się dziwić - ks. Jan Twardowski na Boże Ciało.)



źródło



Naucz się dziwić 



Naucz się dziwić w kościele,
że Hostia Najświętsza tak mała,
że w dłonie by ją schowała
najniższa dziewczynka w bieli,
a rzesza przed nią upada,
rozpłacze się, spowiada-
że chłopcy z językami czarnymi od jagód-
na złość babciom wlatują półnago-
w kościoła drzwiach uchylonych
milkną jak gawrony,
bo ich kościół zadziwia powagą
I pomyśl- jakie to dziwne,
że Bóg miał lata dziecinne,
matkę, osiołka, Betlejem
Tyle tajemnic, dogmatów,
Judaszów, męczennic, kwiatów
i nowe wciąż nawrócenia
Że można nie mówiąc pacierzy
po prostu w Niego uwierzyć
z tego wielkiego zdziwienia

 ks. Jan Twardowski

poniedziałek, 27 maja 2013

Tak sobie dywaguję o tym i owym, ale głównie o książkach.)


      I znów kolejny tydzień za nami a następny przed nami. Czas biegnie rączo. Przy czym obserwując przyrodę ma się wrażenie, że w tym roku wegetacja będzie krótka, a zima jak na północy naszej półkuli przyjdzie bardzo wcześnie, a ledwo żeśmy się jej pozbyli. Jak pamiętam  akacje zawsze kwitły w czerwcu i to gdy zbliżały się wakacje. 

Akacje, wakacje to był ten rym, a w tym roku akacje są już w pełnym rozkwicie chociaż  do wakacji jeszcze prawie miesiąc.
Ja już po prawdzie  mam wakacje okrągły rok, ale z sentymentem wracam do lat 60-tych kiedy wracałam w czerwcu ze świadectwem w ręku do domu i ostatni odcinek drogi/ nikt nas nie woził, jak dzisiaj dzieci, a miałam do szkoły 3,5 km / pokonywałam akacjową alejką. Zapach oszałamiał a serce się cieszyło na dwa miesiące wolności od szkoły.

Dość jednak  wspomnień, wracam do książek. Ostatnio tak się złożyło, że czytam, jak mi się to rzadko zdarza  kryminały. W tym miesiącu przeczytałam już dwa i czytam trzeci.
O "Panu Przypadku i trzynastce" Jacka Getnera pisałam tu . Na notkę czekają :czytana jeszcze w kwietniu , a bardzo dobra  "Kolacja z zabójcą"Aleksandry Marininy i  równie świetny "Kłamca" Tomasza Białkowskiego. 

A czytam też bardzo dobrze się zapowiadający  kryminał tym razem australijskiego pisarza - "Przeklęty brzeg" , który napisał Peter Temple.



Passa kryminalna mnie na razie nie opuści, gdyż dzisiaj przyszła mi książka z wydawnictwa Borgis, które ze mną nawiązało kontakt. Sama nie nawiązuję kontaktów w kwestii współpracy, gdyż by mnie to mocno ograniczyło w czytaniu tego czego chcę, a poza tym jestem mało zdyscyplinowana, ale tym razem się skusiłam i dostałam kryminał.
Już się spotkałam z opiniami o nim.Brzmią zachęcająco.
Mam nadzieję, że będzie strawny również  dla mnie.

Kończąc przypominam, że jeszcze kilka dni zostało do tego by wziąć udział w mojej wygrywajce, o której tu. Cieszy mnie, gdyż sporo chętnych znalazło się na książkę i bransoletkę.Dołożę jeszcze zakładkę biżuteryjną wykonaną oczywiście własnoręcznie i słodkości.


Dobrego tygodnia życzę wszystkim do mnie zaglądającym.


niedziela, 26 maja 2013

Mamie - Katarzyna Kopczyńska na Dzień Matki.)




źródło

Mamie

Okruchem serca Twojego
łzami serdecznymi jestem
nocą niejedną bez snu
Radością Żywą
jak zwrócić dług, powiedz
ja
taka zwykła dla innych
Twoja najważniejsza.


Katarzyna Kopczyńska 
 / z tomiku wierszy "Do matki"/


Wiersz  dedykuję wszystkim Matkom, które odwiedzą dzisiaj mój blog.



sobota, 25 maja 2013

130 lat temu zmarł Cyprian Kamil Nowrwid - krótkie wspomnienie.)



           W tym tygodniu minęła 130 rocznica śmierci  jednego z największych i najbardziej tragicznych polskich  poetów. 23 maja 1883 roku, we śnie zmarł na obczyźnie Cyprian Kamil Norwid. Norwid zaliczany dzisiaj do panteonu wieszczów narodowych  a niedoceniany za życia zmarł w nędzy, w paryskim przytułku św. Kazimierza i został pochowany w zbiorowym grobie.
Dopiero w 2001 roku symbolicznie został pochowany w Krypcie Wieszczów na Wawelu.

Wielki patriota tęskniący za ojczyzną w swym ostatnim liście napisał: „Cyprian Norwid zasłużył na dwie rzeczy od Społeczeństwa Polskiego: to jest aby oneż społeczeństwo nie było dlań obce i nieprzyjazne”.

MOJA PIOSNKA

Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba

Podnoszą z ziemi przez uszanowanie
Dla darów Nieba....
Tęskno mi, Panie...


Do kraju tego, gdzie winą jest dużą
Popsować gniazdo na gruszy bocianie,
Bo wszystkim służą...
Tęskno mi, Panie...
     Do kraju tego, gdzie pierwsze ukłony
Są, jak odwieczne Chrystusa wyznanie,
"Bądź pochwalony!"
Tęskno mi, Panie...
     Do bez-tęsknoty i do bez-myślenia,

Do tych, co mają tak za tak - nie za nie,
Bez światło-cienia...

Tęskno mi, Panie...


Tęskno mi owdzie, gdzie któż o mnie stoi?
I tak być musi, choć się tak nie stanie
Przyjaźni mojéj...
Tęskno mi, Panie...
                                            

piątek, 24 maja 2013

Kolacja z Anną Kareniną - Gloria Goldrich.)



      


          Maj się kończy, wygrywajka, w której nagrodą ma być ta książka  prawie na finiszu, a ja jeszcze ani słowa na jej temat nie skrobnęłam więc wreszcie się zmobilizowałam i skleciłam krótką notkę.
      Po "Kolację z Anną Kareniną" sięgnęłam wskutek zachęcających opinii, jakie czytałam na blogach. Jest więc to jedna z polecanych książek. Oczywiście sam tytuł mnie zachęcił i chociaż spodziewałam się więcej tytułowej Anny Kareniny niż jej w fabule było to jednak nie mogę powiedzieć bym była zawiedziona.
     Gloria Goldreich przenosi nas do współczesnego Nowego Jorku, gdzie sześć przyjaciółek, w tym dwie siostry spotykają się co jakiś czas by wspólnie spędzić przyjemnie czas na specjalnie przygotowanej przez jedną z nich kolacji, w trakcie której serwują sobie dobre jedzenie i prowadzą ożywione dyskusje  o przeczytanej książce i jej autorce czy autorze. Te godziny wspólnie spędzone traktują jak odrobinę darowanego sobie wśród zabiegania szczególnego luksusu.  Za każdym razem jedna z nich wybiera kolejną książkę do czytania i to ona właśnie prezentuje autora i zagaja dyskusję. Bohaterkami książek są zawsze kobiety, takie jak Anna Karenina czy Emma Bovary, kobiety z różnych epok i o skomplikowanych osobowościach z pełnych dramatyzmu przeżyciami. Bohaterki książki analizując postawy bohaterek przeczytanych przez siebie książek, próbują je sobie  wyobrazić we współczesnym  świecie. Zastanawiają się jakie wówczas byłoby życie tych kobiet i jakie decyzje by podejmowały. Z tych dyskusji wyciągają wnioski, które pozwalają im spojrzeć również na siebie i własne życie  z innego punktu widzenia i to sprawia, że w pewnym stopniu  dokonują się w nich zmiany pozwalające na poprawę przede wszystkim relacji z bliskimi.
     "Kolacja z Anną Kareniną" nie traktuje jednak  wyłącznie o przeczytanych przez bohaterki książkach, chociaż w sumie jest ich w niej  zaprezentowanych kilka. Gros fabuły dotyczy jej bohaterek, które borykają się ze swoją  przeszłością, z traumami wyniesionymi z dzieciństwa, jak również z problemami aktualnie ich dotykającymi. Gdy je poznajemy, każda z nich w zasadzie jest zawieszona w jakiejś próżni, z której próbuje się wydostać. Nawet ta, której wszystkie pozostałe zazdroszczą, a która ni z tego ni z owego wyrzuca męża z domu dając pozostałym przyjaciółkom do myślenia i domyślania się przez prawie całą książkę co takiego mógł zrobić ten, którego przecież doskonale znały, że musiał opuścić dom w jednej chwili. 
       W sumie książkę czytało mi się bardzo dobrze, to taka lekka literatura, której bohaterki i ich perypetie wzbudzają sympatię nie angażując i może nawet nie pobudzając mocno do refleksji, ale które i tak na jakiś czas zapadają w pamięć . Z przyjemnością obserwowałam jak  ewoluowały ich postawy życiowe, ich przyjaźń  i wspieranie się w trudnych chwilach, a także jak w dobrym kierunku zmierzały ich relacje rodzinne.  
       Chyba niejedna z nas chciałaby mieć taki krąg    zaprzyjaźnionych osób, który spotyka się by  prowadzić rozmowy o przeczytanych książkach przy dobrym jedzeniu, kawie, lampce wina. Toż to podwójna uczta, której trudno by sobie odmówić.
Jak na razie ucztę duchową mam w trakcie rozmawiania z sympatycznymi blogerkami, gdy wzajem sobie komentujemy i wymieniamy zdania o przeczytanych książkach lub tych, które planujemy czytać i tym się cieszę.

 Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:

 

czwartek, 23 maja 2013

Moje majowe zakupy antykwaryczne . )


              Oj zaszalałam, zaszalałam. A miałam sobie tylko kupić tę oto książeczkę Magdy Szabo
pod wpływem  postu Ali, która czyta i przy okazji coś jeszcze, ale jak zobaczyłam, że mogę kupować po jednym złociszu to wpadłam kompletnie i mnie poniosło. Dobrze, że po 17 -tu nabytkach  się opamiętałam.

Mój listonosz to się za głowę łapie. Jeszcze ma mi coś przyjść i  zakładam szlaban na zakupy.



I tak od góry : 

Kramer kontra Kramer - Avery Corman /oglądałam dwa razy film z Hoffmanem/
Szkoła muzyczna - John Updike
Farma - Jon Updike
Płonące lazarety - Józef Stompor
Gród nad jeziorem - Zofia Kossak
Bramy Lipska -  Jan Dobraczyński
Truciciele - Jan Dobraczyński
Oficer do zleceń - Władysław Roman
Skrawek ziemi  - W.Somerset Maugham
Kroniki włoskie - Stendhal
Czarnoksiężnik - Williama Barreta / kiedyś już ją miałam/
Kot - George Simeon /oglądałam film z rewelacyjnymi rolami  Jeana Gabina i Simone Signoret/
Węzły życia - Zofia Nałkowska
Intronizacja - Arnold Zweig
Wielcy skromni - Urszula Biełous

Kto dzisiaj chce takie książki czytać, gdy księgarnie są pełne pięknie wydanych nowości? Ja i do mnie podobni, oby nas było jak najwięcej by dawać przykład młodym, by do tego co nie było nawet dobre, lecz bardzo dobre.

A tak wogóle to plan majowy realizuję, a jutro powinna się ukazać notka z krótką opinią o książce, która jest nagrodą w mojej blogowej wygrywajce, która trwa do 30 maja. 



środa, 22 maja 2013

Dopadła mnie melancholia - starzeję się najwyraźniej.)



          Raz w miesiącu miewam taki dzień, no może częściej, gdy tak jakoś robi mi się przysmutnawo. I dzisiaj tak właśnie jest. To takie babskie huśtawki nastroju. A tu rano jeszcze usłyszałam taką piosenkę.




Dawniej szanowano seniorów, liczono się z ich zdaniem. A jak to jest dzisiaj, gdzie zmierza świat, w którym stary człowiek czuje się niepotrzebny a państwo na dodatek nie stwarza mu warunków do godnego życia. A przecież jesień życia może też być piękna, gdy jest młoda duchem.

Ale bądźmy młodzi, jak najdłużej.


   

wtorek, 21 maja 2013

Dzisiaj coś dla miłosników kryminałów i thrillerów.)






  

Maj upałem w tym roku nas częstuje. Ogród z dnia na dzień pięknieje, w trakcie niedzielnego spaceru zauważyłam, że kwitną już nawet akacje, które kojarzyły mi się zawsze z wakacjami / czyżby wegetacja roślin, jak na północy miała krócej niż zwykle w tym roku trwać?/, a  ja czytam  już kolejną książkę i realizuję czytelniczy  plan majowy, a nawet kolejną opinię zaczęłam pisać, ale cały tydzień był pod znakiem dzieci, które nawiedziły dom więc nie miałam zbyt dużo wolnego czasu ani głowy do intensywniejszego myślenia.
Toteż dzisiaj ratuję się jeszcze notką o kryminałach i thrillerach wartych uwagi.














o Lawina- nowy kryminał w super cenie


o Nowe kryminały i thrillery
Dom śmierci   Czwarta ofiara   KRĄG TW   HIPNOTYZER  

Dom śmierci
Ponomarenko Aneta
Czwarta ofiara
Mari Jungstedt
KRĄG TW
Bernard Minier
HIPNOTYZER
Lars Kepler





 
Śnieżka musi umrzeć   PALOWNIK   Mężczyzna w brązowym garniturze   Tajemniczy przeciwnik  

Śnieżka musi umrzeć
Nele Neuhaus
PALOWNIK
Gregory Funaro
Mężczyzna w brązowym garniturze
Christie Agata
Tajemniczy przeciwnik
Christie Agata





 


 Każda z tych książek może być świetnym prezentem dla mamy, taty ale nie tylko. Można i sobie zrobić prezent.




niedziela, 19 maja 2013

Poezja na niedzielę Zesłania Ducha Świętego - ks. Jan Twardowski.)

źródło

"Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym..."


Dz 2,1-11

Wiersz do Ducha Świętego

Duchu Święty, który wszystko łączysz
i chcesz, żeby była zgoda.
Prosimy Ciebie,
żeby nie było ludzi zagniewanych,
żyjących jak pies z kotem,
dokuczających sobie tam i z powrotem,
takich, którzy nawet w czasie arytmetyki
pokazują sobie języki.

Duchu Święty, ni z tego ni z owego,
tchnij na nas, chuchnij na całego.
Amen. 


ks. Jan Twardowski

sobota, 18 maja 2013

Miałam znów fart i wygrałam książki.)



                      Wczoraj była w końcu recenzja, a dzisiaj jest chwalenie się. Muszę stwierdzić, że odkąd założyłam blog  to dość mi się farciło i sporo książek zdobyłam wygrywając w różnych konkursach, w tym organizowanych również przez blogerów. I ta passa trwa, gdyż ostatnio udało mi się zdobyć w ten sposób kolejne cztery książki.



U Agnieszki  wygrałam Włodzimierza Odojewskiego " W stepie,ostach i burzanie i inne opowiadania"

Dziękuję Agnieszko za tę akurat książkę.

A u Kasi Sawickiej :

Anny Klejzerowicz "Czarownicę"
Lisy See "Miłość peonii"
i z Czarnej serii -  Ake Edwardsona "Niech to się nigdy nie kończy"
To czwarty tom serii o komisarzu Winterze -  czy czytać wcześniejsze, czy można tę  bez czytania poprzednich??????

Wszystkie książki są świetne i już się cieszę na ich czytanie a  Wam dziewczęta baaardzo dziękuję.


               A w ogrodzie zaczynają kwitnąć trzykrotki.






piątek, 17 maja 2013

Sztuka uprawiania róż z kolcami - Margaret Dilloway.)




    


 Czy życie to sztuka uprawiania róż z kolcami?  Czy dla otoczenia bywamy jak  te właśnie róże, dlatego,  że się go boimy, że nie chcemy, by zbytnio się z nami spoufalano, a czasem dlatego, że nie chcemy współczucia otoczenia, gdyż ono sprawia, że miękniemy rozczulając się nad sobą, gdy tego robić nie możemy, gdyż musimy starać się być twardzi, by radzić sobie z trudami codzienności, szczególnie gdy są one związane z chorobą, z która trzeba się nauczyć żyć, gdyż inaczej się nie da funkcjonować w miarę normalnie.

       Gallilee Gardner ma 36 lat i uczy biologii w prywatnej  katolickiej szkole. W tej  szkole też uczy jej przyjaciółka Dara, na której zawsze może polegać. Galilee, Gal,  od ośmiu lat czeka na przeszczep nerki. Żadna z jej nerek nie funkcjonuje i co dwa dni musi być dializowana.  Zdrowej osobie chyba trudno sobie taką sytuację nawet wyobrazić. Jak zorganizować sobie życie, by w miarę normalnie funkcjonować mimo, że choroba niesie poważne ograniczenia i co dwa dni noce musi się spędzać w szpitalu a jeszcze na dodatek ma się świadomość, że będąc dializowanym ma się przed sobą być może jeszcze tylko kilka lat życia, a tu nie tylko o właściwą nerkę bardzo trudno, ale istnieją również  inne przeszkody natury organicznej w związku z  czym przychodzi się również zmagać z negatywnym nastawieniem lekarza. Ale Gal ma sytuację w miarę unormowaną. Wszystko poukładane w czasie. Między dializami uczy, prowadzi sobie dom i zajmuje się krzyżowaniem róż marząc o tym, że uda się jej wyhodować tę jedną jedyną, która zdobędzie pierwszą nagrodę w konkursie. Z natury jest osobą bezkompromisową, wymagającą  i nieugiętą, jak ją określił jeden z uczniów. Jest taka wobec uczniów, jaka wobec siebie. To sprawia, że ma kłopoty nie tylko z uczniami, ale również z ich rodzicami, którzy uważają, że jest zbyt wymagająca, a co za tym idzie i z dyrektorem szkoły, który uzależniony od rodziców nie do końca trzyma jej stronę. To jej jednak nie tylko nie  zraża, ale wręcz pobudza do walki , gdyż uważa swoje stanowisko wobec uczniów za jedynie słuszne i przynoszące pożądane przez nauczyciela efekty.

    Gal nie narzeka na swój los, jest z nim  pogodzona, czasami tylko ma gorsze dni, szczególnie wtedy, gdy  przeszczep wciąż się oddala się, a pojawiają się sensacje zdrowotne. W każdym razie nie można by jej nazwać zgorzkniałą starą panną, chociaż jest samotnicą i za wyjątkiem Dary z nikim nie zawiera i nie utrzymuje bliskich kontaktów. Pomocą  służą jej rodzice, ale zadowolona jest, że z nią nie mieszkają i w ten sposób nie narzucają się ze swą troską o nią. To wszystko jednak wypływa z rygorów, jakie narzuca jej choroba, której efekty uboczne odbijające się  na wyglądzie zewnętrznym sprawiają, że tylko pod tym względem Gal  jest pełna kompleksów.

      I w to unormowane życie wdziera się nagle zbuntowana piętnastolatka. To Riley, córka jej siostry Becky, która podsyła ją Gal a sama wyjeżdża do pracy do Honkongu. Gal musi objąć ją opieką chociaż nie jest do tego przygotowana a nawet odpowiedzialnością, która spadła na nią niespodziewanie, solidnie wystraszona. Riley zmienia jej życie wnosząc w nie totalne zamieszanie, z którym Gal musi sobie dodatkowo poradzić. Im lepiej jednak się poznają tym lepiej zaczynają się rozumieć a z czasem nawet darzyć coraz większa sympatią. Życie razem obydwie zmienia na korzyść.  Riley łagodnieje i zaczyna się uczyć a Gal zaczyna się otwierać na otoczenie i zaczyna rozumieć, że jej postawa była egocentryczna, zarówno wobec siostry, w której widziała samo zło, jak i wobec Dary, z pomocy, której korzystała bez skrupułów nie dając w zasadzie nic w zamian. Przestaje otaczających ją ludzi traktować jak kogoś wyłącznie wrogo do siebie  nastawionego relacje z innymi ludźmi zaczynają jej dawać  zadowolenie i radość, a także być źródłem dobra otrzymywanego i dawanego.     

      "Sztuka uprawiania róż z kolcami" to niezwykła, pełna ciepła i mądrości książka. Osobiście lubię takie właśnie książki. Książki napisane prostym, przystępnym językiem, w których akcja toczy się wolno, narracja jest pierwszoosobowa, co pozwala na poznanie wnętrza bohaterki czy też bohatera, głębi  przemyśleń, spojrzenia na siebie i otoczenie, a także obserwowanie jak  ewoluuje osobowość danej postaci. Czytałam ją  więc  z dużym  zaangażowaniem emocjonalnym, ale  były  to dobre emocje, pozytywne emocje, które nie pozostawiały mnie obojętną na los Gal, ale też nie powodowały zbytniego  przejmowaniem się tym losem, gdyż z  książki emanuje spokój, który osiągnęła bohaterka.  Margaret Dilloway stworzyła w książce postaci, które obdarza się sympatią, w zasadzie poza sąsiadką Gal każda postać daje się lubić, jeżeli nie od razu to po jakimś czasie. Przede wszystkim sympatię wzbudza sama Gal, która chociaż postrzegana jako osoba o twardym charakterze jak się okazało miała w sobie ogromne pokłady ciepła.
     Warto po książkę  Margaret Dilloway sięgnąć, gdyż od od Gal  można się sporo nauczyć i to nie tylko w zakresie uprawiania róż z kolcami, które preferowała a po za tym książka pozwala nam oswoić się z chorobą i tym co z nią się wiąże, jak  również przyjrzeć  się życiu w USA na prowincji.



Za książkę bardzo dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniu  :

środa, 15 maja 2013

Kolejna odsłona posiadanych książek z konkretnej serii wydawniczej.)



       Nie napisane  opinie o przeczytanych książkach mi się już omal nie śnią po nocach. Gorzej gdy chodzi o książki recenzowane, dobrze, że tych mam tylko dwie. Ale i o innych dobrze byłoby cokolwiek napisać.
Łatwiej mi się pisze ot tak o niczym specjalnie, szczególnie gdy weny na dłuższy post brak. 
Pisałam o tym, że Agnieszka zaproponowała nowe wyzwanie czytelnicze, z seriami wydawniczymi.
I tak a propos tego wyzwania pokazałam co posiadam z  serii biograficznej - Artyści - PIW-u i co ewentualnie przeczytam w ramach tego wyzwania. I teraz patrząc na swoją biblioteczkę  pod kątem tychże serii wydawniczych właśnie odkryłam, że istnieje seria Salamandra Wydawnictwa REBIS i że mnie się udało skompletować "aż pięć książek" z tej interesującej serii, ale  chyba na nich nie poprzestanę.




A posiadam :
"Zaślubiny patyków" Jonathana Carrolla - z 1998 roku
"Pocztówki" Annie Proulx - z 2003 roku
"As w rękawie"  Annie Proulx - z 2003 roku
"Z ciała i z duszy" Michaela Cunninghama - z 2005

"Zanim dopadnie nas czas" Jennifer Egan - z 2011 roku.
 
A oprócz zbieranego przed laty Kolibra, w której to serii uzbierałam najwięcej książek pewno mam w biblioteczce jeszcze inne serie wydawnicze. Wyzwanie czytelnicze to dobry powód do zrobienia przeglądu zbiorów. 

poniedziałek, 13 maja 2013

Nowe wyzwanie czytelnicze w blogosferze i co bym chciała w jego ramach przeczytać.)



     Pojawiło się nowe wyzwanie czytelnicze w blogosferze. To Agnieszka czyta.... zaprosiła do udziału w  wyzwaniu polegającym na  poznawaniu serii wydawniczych. 
Agnieszka pisze -  " Wyzwanie „Czytamy serie wydawnicze…”  trwa od 15 maja 2013 do 15 maja 2014  roku. Polega ono na czytaniu i opisywaniu książek z wybranych serii. Każdy uczestnik ma za zadanie przeczytać i opisać/odnieść się do minimum 6 książek z danej serii, żeby uznać wyzwanie za ukończone."
Warunki zostały złagodzone i wystarczy przeczytać 4 książki.
     Ja już wprawdzie biorę udział w kilku wyzwaniach, z różnym powodzeniem, ale to też mnie kusi ze względu na to, że mam kilka serii w których mam książki zbierane mnóstwo lat temu, a jeszcze nie czytane, a jeżeli nawet to nie wszystkie. 
W ramach tego wyzwania  może udałoby mi się przeczytać książki, które posiadam  w serii "Artyści", jaka wyszła kiedyś nakładem PWI.

A w niej : 
-"Madame Sarah" - Cornelii Otis Skiner
-"Kto się boi Elizabeth Taylor?" - Brendy Maddox
-"Richard Burton" - Johna Cttrella i Fergusa Cashina 
-"Garbo" - Alexandra Walkera
-"Spencer Tracy" Larry Swindella" 

Te biografie, które czytałam z przyjemnością przypomnę sobie, gdyż to akurat artyści, których ceniłam i cenię do dzisiaj.

niedziela, 12 maja 2013

Cristiada - film na cenzurowanym.)







              W mojej miejscowości kiedyś było  kino, ale telewizja zabrała mu widzów, więc teraz by obejrzeć film trzeba robić wyprawę. I ostatnio właśnie taką wyprawę do kina w naszym powiatowym mieście uskuteczniłam razem  z grupą innych również chętnych do obejrzenia meksykańskiego filmu p.t. "Cristiada" w reżyserii Deana Wrighta .
    Film ze względu na fabułę, w której podtekście głównym bohaterem jest Chrystus Król, jest bardzo niepoprawny politycznie więc w Europie o nim było cicho, a i u nas głośno o nim nie było. Trudno rozpowszechniać film, w którym zawołaniem jest Viva Cristo Rey!, w sytuacji gdy walczy się z krzyżem w przestrzeni publicznej. Ponoć na świecie również nie chciano się zajmować dystrybucją tego filmu w kinach, gdyż obawiano się klapy finansowej. Trudno przewidzieć, jakby było chociaż  nie sądzę, gdyż ten dramat historyczny ma wszystko co widzowie lubią, a więc dynamiczną akcję oraz  interesującą choćby z samego punktu widzenia historycznego dramaturgię. W Meksyku film odniósł sukces, ale trudno by się dziwić. W USA zarobił  około 6 około mln dolarów, ale krytykom nie podobała się jego treść.
      Krwawa  historia powstania meksykańskich cristeros walczących o prawo do wyznawania swej wiary, o godność chrześcijanina a co za tym idzie również o wolność szeroko pojętą,  oparta na faktach autentycznych, pokazana  została z rozmachem w fantastycznych plenerach i z udziałem świetnych aktorów. Główną postać filmu, czyli generała dowodzącego cristeros, Enrique Gorostieta,  gra znakomity jak zwykle Andy  Garcia a  jego żonę piękna Ewa Longoria. 
źródło zdjęcia

      Być może film jest miejscami pompatyczny a momentami przypominał mi nawet western, ale  trzyma cały czas w napięciu,  porusza do głębi i pobudza do łez. Jego najważniejszym walorem jest jednakże to, że dostarcza wiedzy historycznej na temat tego co działo się w Meksyku w latach  20-tych ubiegłego stulecia. Śmiem sądzić, że ta wiedza jest w naszym społeczeństwie znikoma i mało kto chyba wie, że w Meksyku na trzy lata ucichły dzwony kościelne, że przez te trzy lata nie wolno było odprawiać nabożeństw, prowadzić katechez, obcych  księży deportowano a meksykańskim nie wolno było nosić publicznie sutanny/ zresztą, jak Jan Paweł II odwiedził Meksyk, u początku swego pontyfikatu, on i jego świta byli jedynymi kapłanami w sutannach/ a opór powodował niszczenie kościołów i mordowanie księży oraz  wyznawców wiary chrześcijańskiej. 


 
   Film  opowiada historię kobiet i mężczyzn, a także dzieci, którzy stanęli w obronie swej wiary poświęcając dla niej to co najcenniejsze, swe życie, a poświęcony został nie tylko tym, którzy zginęli, w tym 28 uznanych przez kościół katolicki za męczenników za wiarę i są błogosławionymi, ale przede wszystkim  ich rodzinom.
   Oglądając film być może widzowie zadają sobie pytania, czy sami by potrafili tak postąpić, czy było by ich na to stać.
 Ja mam jeszcze inne pytanie, czy faktycznie żyjemy w demokratycznym  kraju, czy być może zmierza on w kierunku Meksykańskiej demokracji początków XX wieku.
Moja pamięć jest już zawodna, ale może ktoś z Was pamięta jakich filmów  nie można było oglądać w PRL  w powszechnej dystrybucji, i które z nich obejrzeć można było dopiero po upadku komunizmu.

Film oczywiście polecam. Chociaż jest długi, gdyż trwa 2 godziny i 20 minut nie dłuży się i daje mnóstwo różnorakich i mocnych wrażeń nie pozostawiając widza obojętnym na los tych, którzy dzielnie walczyli w imię swych przekonań religijnych.