niedziela, 31 sierpnia 2014

Sierpień czytelniczo i zapowiedź czytelnictwa wrzesniowego.



       Biorę udział, jak to jest uwidocznione na jednej ze stron bloga, już kolejny rok w Projekcie 52 książki, w którym to  wyzwaniu w tym roku mi jakoś nie bardzo idzie. Czytam mniej niż w poprzednim roku, by więc nadgonić stracony czas w sierpniu postanowiłam czytać małe gabaryty i w ten sposób udało mi się przeczytać "aż" 5 książek co dało mi wynik w postaci przeczytanych  25 książek na 52. Jeszcze więc  27 książek, a miesięcy tylko cztery. Wygląda na to, że w tym roku w tym wyzwaniu przepadnę, bo 8 książek miesięcznie..........raczej niemożliwe, chyba, że tylko Kolibry będę czytać i to te najcieńsze.
A przeczytałam:


Receptę na miłość Pauli Roc
Cień  Andrzeja Mandela
Damę w jedwabnej sukni  Magdaleny Jastrzębskiej
Skrzydła ołtarza Gustawa Herlinga Grudzińskiego
Carmen  Prospera Merime 
Wszystkie książki czytało się szybko i z przyjemnością. Trudniejszą lekturą były tylko znakomite Skrzydła ołtarza.

Gorzej jest niestety w dalszym ciągu z opiniami do przeczytanych książek. Może zastosuję hurt, by pozostawić przynajmniej na blogu po nich ślad. 

Wrzesień natomiast  zapowiada mi się pod znakiem kryminału historycznego, gdyż rozpoczęłam czytanie serii trzech książek Melvina R. Starra  o chirurgu i lekarzu dusz, jakim jest bohater tych książek Hugh z Singleton, a co za tym idzie już przeniosłam się w Niespokojnych  kościach do  XIV wieku na wyspy brytyjskie. A czym "przekąszę" tę lekturę okaże się w podsumowaniu września.

sobota, 30 sierpnia 2014

Bo to chyba koniec lata.



         30 sierpień. Jeszcze jeden dzień i koniec miesiąca, który zapowiada jesień swą aurą. Mam nadzieję, że przekaże wrześniowi pogodę tych dwu ostatnich dni. Słoneczną i ciepłą. Tak by końcówka lata kalendarzowego nas dopieściła nim zaczną się jesienne chłody.
W ogrodzie niestety zniszczonym przez deszcze, jakie go nie omijały, jeszcze floksy rozsiewają swą słodką woń.


A na balkonie królują pelargonie 




ale jesień już się czuje w powietrzu, bo to chyba koniec lata.




Czy też tak czujecie?

czwartek, 28 sierpnia 2014

Jeden z moich ulubionych fragmentów "Ani z Zielonego Wzgórza"

       Odwiedzając blogi czytelnicze zauważyłam, że czytanie "Ani z Zielonego Wzgórza" przeżywa prawdziwy renesans. Ja jestem posiadaczką trzech podstawowych, dwutomowych książek o Ani wydanych w przez Naszą Księgarnię w 1970 roku. Książki prawdopodobnie kupiłam już w antykwariacie więc nosiły jakieś ślady używania/ ale to akurat lubię / a obecnie te ślady są jeszcze większe, gdyż były czytane intensywnie nie tylko przeze mnie. Nawet je pożyczałam, ale szczęśliwie powróciły na swoje miejsce.



W tej książce mieszczą się dwie pierwsze części tej fenomenalnej powieści, która wzrusza i bawi, a także uczy,  i z niej właśnie pochodzi jeden z moich ulubionych fragmentów, w którym następuje pogodzenie się Ani z Gilbertem. Do tego fragmentu, jak byłam nastolatką często powracałam.
Fragment ten dedykuję wszystkim, którzy jeszcze nie znają  Ani i Gilberta.






sobota, 23 sierpnia 2014

I znów biblioteka domowa się powiększyła o kolejne książki.



     Jak w tytule dzisiaj o książkach, które ostatnio powiększyły stan mojego posiadania. Nie posiadam wiele, bo nie przywiązuję do ogólnie rzecz biorąc posiadania wagi, ale jeżeli o książki chodzi rzecz się ma całkiem inaczej. Tu każda każda nowo przybyła cieszy chociaż nie  każda pozostanie na stanie biblioteki, część po przeczytaniu powędruje w świat jeżeli tylko ktoś je będzie chciał a na ich miejsce przybędą inne. Pozostaną te, do których będę wracać i te, które warto mieć chociaż nie wiadomo czy potomni czytać będą.
A teraz szybciutko, bo czasu mało :

- te trzy od Matras.pl zamiast przejazdu samochodem, o którym było tu


- te dwie też od Matrasa, jako nagroda oprócz wygranego przejazdu samochodem o czym wyżej



te kupione w różnych miejscach, w tym Magdulka ... i Dziennik jako prezent imieninowy, czyli za kasę syna, który mi taki prezent zaproponował. Przy czym Dziennik nabyty został na aukcji charytatywnej na allegro, które polecam


- ta przepięknie wydana to prezent imieninowy :

-  i ta ostatnio wymieniona na aledil.pl

Na komentarz niestety nie mam czasu, bo już muszę znikać.

Jeszcze tylko Wam miło spędzonych wolnych dni i słonecznej aury.

czwartek, 21 sierpnia 2014

Brama zdrajców - Edgar Wallace.


      Dzisiaj wreszcie kilka słów o przeczytanej  książce. Upalne, z pogodą momentami wręcz afrykańską, lato sprzyjało czytaniu czegoś lekkiego, niezbyt obciążającego totalnie rozleniwionego a przez to rozkojarzonego umysłu. Toteż  sięgnęłam po ten oto kryminalik, który przywędrował do mnie, jako jedna z książek z pakietu książek wygranych ostatnio u anetapzn :


Wyd.DAMIDOS - sprzekł.Jan S. Zaus
Nazwisko Edgara Wallace, jak się zorientowałam, bardzo płodnego pisarza angielskiego, jakby obce  mi nie było, ale w żaden sposób nie mogę sobie przypomnieć bym cokolwiek jego kiedyś czytała. Może jednak nie miałam nawet takiej możliwości, gdyż jak wyczytałam w Wikipedii wszystkie jego utwory zostały w 1951 roku objęte cenzurą w Polsce i natychmiast wycofane z bibliotek. Może i szkoda, gdyż pewno poznała bym go w tym samym czasie co Agathę Christie, a więc w czasie, gdy rozczytywałam się w w powieściach przygodowych i kryminalnych, gdyż z pewnością  nie pominęła bym i jego awanturniczo- kryminalnych, do jakich zalicza się właśnie napisana w 1927 roku Brama zdrajców

         Akcja tej niewielkiej książki dzieje się współcześnie autorowi a toczy się w Londynie i kręci głównie wokół Tower, w którym znajdują się klejnoty koronne angielskich władców, wśród których znajduje się jeden stanowiący szczególny obiekt pożądania egzotycznego księcia indyjskiego Rikisivi. Jak się okazuje książę, wychowanek angielskich ekskluzywnych szkół, który znany jest ze swego nie kryształowego charakteru pożąda nie tylko jednego z  klejnotów koronnych, ale również  uroczej Hoppy Joyner,  narzeczonej jednego z oficerów służących w Tower, Dicka Hallowela. Dick to prawy oficer, ale ma przyrodniego brata, Grahama, hulakę i złodzieja, który ledwo wychodzi z więzienia daje się za sprawą pięknej i intrygującej Diany, którą kiedyś odbił swemu bratu, a która jest jego żoną, o czym nikt oprócz nich wydaje się nie wiedzieć, wciągnąć w kolejną awanturę mającą im przynieść spore pieniądze.  Graham tym razem ma wykraść, kierując się drobiazgowo opracowanym planem przez typa spod ciemnej gwiazdy o nazwisku Trayne, właściciela londyńskich szulerni i przestępcy, któremu do tej pory nie można było udowodnić żadnego z popełnionych przestępstw, klejnot dla Rikisivi. Porwania natomiast Hoppy podejmuje się Colley - inny ciemny typ, który dla pieniędzy  zrobiłby wszystko. Oba przestępstwa oprócz jednego zleceniodawcy łączy również sposób, w jaki mają łupy być dostarczone księciu, który wrócił do swojego kraju czyli do Indii. A tym sposobem jest statek kolejnego obrzydliwego typa, jakim jest Eli Boss, niemniej  niebezpieczny  dla kobiet niż sam indyjski książę.

  
Brama zdrajców ma interesującą, wielowątkową fabułę, gdyż wątek kryminalny rozwiązywany przez wielce oryginalnego inspektora Scotland Yardu, jakim jest mrs. Ollorby intrygująco wpisuje się w dominujący jednak wątek obyczajowy, w którym mamy do czynienia z romansami, intrygami i tajemnicami więc muszę przyznać, że dobrze mi się ją i szybko czytało mimo, iż litery książka ma mało przyjazne dla oczu.
Wysokich lotów literatura to może i nie jest, ale dała mi to  czego od takich książek oczekuję, dobrą rozrywkę w typowo angielskim klimacie z przewidywalnie dobrym zakończeniem.

I gdyby jeszcze nie było tych paskudnych literówek.

wtorek, 19 sierpnia 2014

Jeszcze do jutra można oddać swój głos na okładkę do trzeciej części serii o Jacku Przypadku.








Pan Jacek Gertner napisał między innymi do mnie: 

Koniec głosowania na okładkę nowego tomu przygód mojego bohatera pt.: Pan Przypadek i korpoludki, zbliża się wielkimi krokami. Zostały już tylko dwa dni aby oddać swój głos (głosować można do środy 20 sierpnia do 23.59). Z okładkami można zapoznać się tu  (http://panprzypadek.blogspot.com/2014/08/pan-przypadek-ogasza-komunikat-jury.html) a z zasadami głosowania tu (http://panprzypadek.blogspot.com/2014/08/pan-przypadek-mowi-o-gosowaniu.html).

Zachęcam do wzięcia udziału w głosowaniu. 


 I ja oddam swój głos na tę, która mi najbardziej przypadła do gustu. Poprzednim razem wygrała właśnie ta okładka,  którą typowałam.

O jeszcze moje typy :

Numer 1 - daję mu 3 punkty

 
i numer 2 - daję mu 2 punkty.



Te dwie okładki najbardziej mi przypadły do gustu dlatego tylko je typuję.

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rafał Dębski i jego książki.



           W nowościach księgarni Selkar.pl zauważyłam intrygującą pozycję historyczną autorstwa Rafała Dębskiego :


Kamienne twarze marmurowe serca

To podobno : 


Drapieżna powieść historyczna w dziwiętnastowiecznych realiach.Tajemnica, które może zniszczyć imperium carów.Na Jerzym Wołłkowiczu, polskim zesłańcu, ciąży śmiertelne piętno. Zamachy na jego życie to tylko część tajemniczych zdarzeń prześladujących byłego oficera carskiej armii. Szukając ocalenia ucieka z niewoli, zostawiając swą ukochaną Anastazję, córkę gubernatora Jaszyna, i po długiej podróży trafia do Paryża. Tam bacznie obserwują go różne frakcje polskiej emigracji,
wśród której prym wiodą pojedynkujący się na strofy wieszczowie, Mickiewicz i Słowacki. Szara eminencja francuskiej polityki, Vidocq, wróżki, carscy szpiedzy  wszyscy z uwagą śledzą każdy krok Wołłkowicza, który rozwiązania tajemnicy szukać będzie musiał w kaukaskim monastyrze. Niebezpieczna wyprawa przyniesie szokujące rozwiązanie ciążącej na polskim oficerze tajemnicy, która zaważyć może na losach imperium carów.Wątek szpiegowsko-polityczny splata się tu z miłosnym, wciągając czytelnika bez reszty w opowieść, wspaniale osadzoną w realiach dziewiętnastowiecznej Rosji i Paryża.


         Przy okazji odwiedzania internetowej strony księgarni rzuciłam okiem na inne książki tego autora, którego nie znam, i z którym chyba nie spotkałam się na blogach, a jeżeli nawet to gdzieś mi tylko mignął a wydaje mi się być  interesującym pisarzem,  nie zamykającym się w obrębie jednego gatunku literackiego.
 Z krótkiej notki zawartej w opisie książki wynika bowiem, że 
źródło
Rafał Dębski, urodzony w Oleśnicy w 1969 roku, absolwent wydziału psychologii KUL z wykształcenia i zawodu psycholog, to polski pisarz, autor książek science fiction, fantasy, powieści historycznych, wojennych, sensacyjnych oraz kryminalnych.
Brzmi zachęcająco. A oto inne jeszcze książki jego autorstwa, na jakie natrafiłam, a które wydaje się zapowiadają się niezwykle ciekawie :



 
Gwiazdozbiór Kata
                            
 To opowieść o kacie. 

Kacie, którego postać odbiega znacznie od powszechnych wyobrażeń o ludziach tej profesji. To człowiek bezwzględny, wykonujący swoją pracę perfekcyjnie, ale jednak  jak się okazuje - przede wszystkim CZŁOWIEK. W świecie, w którym przyszło mu żyć okrucieństwo jest czymś najzupełniej naturalnym, a jego mistrzostwo w zadawaniu mąk i śmierci jedynie dopełnia tego obrazu. To postać tajemnicza, która nosi w sobie straszny, a zarazem romantyczny sekret. To ktoś, kto potrafi schwytać i uwięzić ludzką duszę, adept najlepszej na świecie Akademii Katowskiej. Akademii, którą zniszczył własnymi rękami, aby dokonać zemsty i ponieść tę zemstę w świat. To ktoś, kto jednym dotknięciem potrafi sprawić, aby zginął nie tylko jeden człowiek, ale nawet całe miasto. I korzysta z tego strasznego daru do chwili, gdy dociera do niego, że taki rewanż nie ma sensu, bo ludzi nie zmieni nic, największy nawet strach.W powieści Gwiazdozbiór Kata można znaleźć wszystko, co opisuje przełom wieków szesnastego i siedemnastego (ale też chyba wszystkie inne czasy): honor i zdradę, waleczność i tchórzostwo, szlachetność i nikczemność, miłosierdzie i okrucieństwo, sprawiedliwość i szatańskie zło, a przede wszystkim miłość i nienawiść.To historia zarówno mrożąca krew w żyłach, jak i potrafiąca wzruszyć aż do łez, a przy tym zmuszająca do refleksji nad prawdziwą naturą człowieka.


Czarny pergamin


Samo istnienie Czarnego Pergaminu sprawia, że ściele się trup, a krew płynie wartkim strumieniem. Podobno w fatalnym pergaminie zapisano przyszłość królestwa Vereny, lecz w istocie rzeczy nikt nie wie, jaką zawiera treść. Czy honor, miłość i wierność są w stanie przezwyciężyć zło, wyrachowanie i bezwzględną przemoc. Może w pięknych baśniach. W prawdziwym życiu nie jest to takie proste.



Wilki i Orły

Autor "Wilków i orłów" wygłosił kiedyś znamienne zdanie: "Każde skurwysyństwo musi mieć jakieś granice". Wypowiedział je sześć lat temu, zapytany o pewne aspekty związane z pisaniem tej powieści i ogólny pogląd na świat. Dziś by już tak lekko tego zdania nie wyartykułował, bo przekonał się, iż rzeczone skurwysyństwo wcale nie musi posiadać granic, a udowadniają to każdego dnia ci sami ludzie, którzy mienią się być zbawcami świata.Czy jednak istnieje jakiś kres podłości. Na to pytanie każdy musi sobie odpowiedzieć sam. Opowieść o wojnie w Czeczenii  wojnie utajonej, ukrywanej przez imperium, ale przez to jeszcze bardziej okrutnej  może, choć nie musi pomóc w odnalezieniu odpowiedzi. Bohaterowie, zarówno ci reprezentujący wielkie mocarstwo, jak i ci z niepokornego państewka, są jednakowo uwikłani w sieć, na którą składają się poczucie krzywdy, rozpacz, ból po stracie najbliższych, a przy tym honor, obowiązek i wszelka możliwa podłość.Wojna jest straszna, wojna jest bezlitosna i doskonale potrafi wyrzeźbić człowieka na swój obraz i podobieństwo. Powieść "Wilki i orły" przestawia to brutalnie, bez zbędnych upiększeń i udawania, że może być inaczej.


Łzy Nemezis

Trzecia wyprawa krzyżowa obfitowała w wielkie i tajemnicze wydarzenia. Nic dziwnego, skoro naprzeciw siebie stanęli dwaj wielcy ludzie swoich czasów: sułtan Salah ad-Din, zwany Saladynem, wielki wódz i mędrzec, o którym powiadano, że jest największym z władców, a nawet określano go jako maga i Ryszard Lwie Serce, o którym brytyjski historyk Steven Runciman napisał, że był złym synem, złym mężem i złym królem, ale dzielnym i znakomitym żołnierzem.Na tle zmagań tych gigantów rozgrywa się historia grupy rycerzy poszukujących przerażającej tajemnicy, która może zagrozić nie tylko losom krucjaty, ale wręcz całemu światu. Prostoduszni, przywykli do życia prostego jak miecz wojownicy znajdują się nagle w sieci intryg wielkiej polityki, w której każda ze stron pragnie rozegrać tę partię tak, aby uzyskać jak największe korzyści i zniszczyć przeciwnika. Lecz to nie wszystko  okazuje się, że wszystko ma swoje drugie i trzecie dno, a bohaterowie natykają się na sprawy tak straszliwe i są świadkami krzywd tak wielkich, że potrafiłyby wycisnąć łzy z oczu nawet okrutnej Nemezis.Autor znakomicie orientuje się w realiach średniowiecza, a opisy zmagań wojennych przedstawia tak sugestywnie, że czytelnik ma wrażenie, jakby znajdował się w największym zgiełku bitwy z mieczem lub toporem w garści.Jeśli ktoś oczekuje historii trzymającej a napięciu od początku do końca, a przy tym wzruszającej i dającej do myślenia, koniecznie powinien sięgnąć po tę pozycję. 
 
 Słońce we krwi
 
Tam, gdzie dzieje się niesprawiedliwość i krzywda, zawsze rządzą brudne pieniądze i jeszcze brudniejsze sumienia. Tam znajdziesz agentów wywiadu, szpiegów, kombinatorów, wszelkiej maści psychopatów i zwyrodnialców, mających ludzkie życie za nic. Bo słusznie rzekł Witkacy, iż rewolucja to czerwone paznokcie. Gwałty, ludobójstwo, tortury są do niej przypisane tak samo, jak płomienne przemówienia rewolucyjnych przywódców.
 

Czy ktoś z Was już zna książki tego pisarza a jeżeli tak to co o nich sądzicie?

______________________________________

Zdjęcia i opisy pochodzą ze strony Selkar.pl

niedziela, 17 sierpnia 2014

Pora na wyniki wygrywajki.






       Po słonecznych, upalnych dniach nastała jesienna pogoda. Wprawdzie słońce pokazuje się co jakiś czas, ale dzisiejsza niedziela raczej wietrzna i chłodna. Miejmy nadzieję, że końcówka sierpnia będzie słoneczna i ciepła, taka bez męczących upałów. Tego bym sobie bardzo życzyła. Słoneczka, które grzeje a nie parzy.


         Przyszła  pora na ogłoszenie wyników mojej wygrywajki.



 Wzięło w niej udział  17 osób, którym dziękuję, że zechciały się ze mną zabawić.
        Siedem osób zgłosiło się po "Kłamcę", 2 osoby po "W kajdankach namiętności" i siedem osób po "Bramę zdrajców".

Jak zwykle poprosiłam męża o wytypowanie szczęśliwych numerków i szczęście tym razem dopisało :

Thrish, która życzyła sobie "Kłamcę"
Małgorzacie Zaczytanej, która życzyła sobie "W kajdankach namiętności"
Adiannie B, która życzyła sobie "Bramę zdrajców".

Natomiast naszyjniczek przypada Basi Wójcik, która napisała :

 Jestem już po wakacyjnym wyjeździe, ale plany sierpniowe mam...
Pójdę w skoszone pola, na ścierniska i posłucham muzyki pasikoników. Zrobię zdjęcia łąkom skąpanym w sierpniowym słońcu. Ukryję się w cieniu starego lasu i będę słuchać ostatnich ptasich treli. Pomacham odlatującym bocianom, życząc im szczęśliwej podróży. Odstawię z dumą na półki słoje wzdychające od nadmiaru ogórków. zasiądę w rudbekiach odbijających słoneczne promienie. Pokłonię się starym kapliczkom, odwiecznym " bądź pochwalony". Pójdę boso po rosie... a na koniec spakuję programy szkolne i serce do plecaka i wrócę uczyć następne pokolenie rozbrykanych po wakacjach, radosnych Dzieciaków.


 Gratuluję serdecznie dziewczętom, którym w mojej wygrywajce szczęście dopisało a Wam wszystkim dziękuję bardzo za udział w niej.

piątek, 15 sierpnia 2014

Msza Maryjna na Matkę Boską Zielną - Kazimiera Iłłakowiczówna.


źródło




Po co te wiązki i wianki
z mięty wrotyczu, rumianku?
Niesiemy je na znak hołdu
Maryi Pannie przed ołtarz.

„Hyzop, lawenda, jałowiec?
Wszak to potrzebne chorobie?”
Mamy je, chcemy dziewanną
Ucieszyć Maryję Pannę

Niechaj to księża poświęcą
Dzisiaj w ten dzień Wniebowzięcia.
„A tę pszenicę i jęczmień
Czy także mamy poświęcić?”
Proso też i mak, i żyto
Na coraz większą obfitość.

„Na cóż bób i rzodkiew zda się
w niebie, na rajskim popasie?”

Maryi z żyta korona,
A nam - chleb zeń upieczony.
Niechaj je księża święcą
Dzisiaj, w ten dzień Wniebowzięcia”

Kazimiera Iłłakowiczówna , „Msza maryjna na Matkę Boską Zielną”

źródło

czwartek, 14 sierpnia 2014

Kto chce rabacik na zakupy w Matrasie.pl?



         Cały czas jesteśmy w klimacie tragicznego sierpnia 1944 roku a to za przyczyną choćby wciąż wspominanych czy też prezentowanych na blogach książkach o tamtym czasie.
           
Właśnie przeczytałam na świetnym blogu Szczur w antykwariacie recenzję Bohaterek Powstańczej Warszawy Barbary Wachowicz.
Książka jest tak znakomita, że warto ją nie tylko przeczytać, ale posiadać w biblioteczce, gdyż należy do tych, do których się będzie powracać nie tylko w kolejnych sierpniach.
Beata swą znakomitą opinią o książce Barbary Wachowicz zachęciła mnie do nabycia sobie tej książki, a ponieważ zdobyłam za recenzje umieszczone na stronie Matras.pl dwa rabaty po 10 % jeden z nich przeznaczę na zakup tej książki. Odbierze mi ją syn w księgarni więc nie zapłacę kosztów przesyłki.

Drugi rabat mogę podarować komuś, kto miałby ochotę nabyć sobie tę, czy inną książkę lub książki w tej internetowej księgarni. 
Rabat ważny jest do 14 września i wyślę go mailem pierwszej osobie, która wyrazi chęć jego posiadania pisząc o tym w komentarzu i podając swój adres poczty mailowej.

wtorek, 12 sierpnia 2014

Przypomnienie i Jan Nowicki o czytaniu.


   
       

         Czasu, czasu, czasu mi potrzeba, by w końcu napisać jakąś recenzję. Czytać da się w międzyczasie, ale pomyśleć co napisać już nie. Czytam też tylko lekkie, nieduże objętościowo książki, bo te ciągłe zmiany aury: upały, burze, duchota dają się mi we znaki.
Dzisiaj pojawiłam się tu, by przypomnieć, że jeszcze tylko cztery dni trwa moja wygrywajka i gdyby ktoś jednak się zdecydował w niej wziąć udział, lub o niej jeszcze nie wie to można zgłosić się  tu.

Zapraszam.

 Jeszcze książka nie zginęła póki my czytamy :


poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Święta Klara z Asyżu..

      

      

                   Jej świadectwo pokazuje nam, jak wielkim dłużnikiem jest Kościół, względem niewiast odważnych i ufających Bogu, jak ona, potrafiących stanowczo wpływać na ruch odnowy w Kościele.

              Benedykt XVI, Katecheza o św. Klarze z 15 września 2010.

 



________________________________

cytat pochodzi ze strony

sobota, 9 sierpnia 2014

Skruszony mur niewiary - wspomnienie Edyty Stein.



         Dzisiaj w kościele katolickim wspominamy patronkę Europy, Św. Edytę Stein.  
Poniższy tekst opowiada o tym, jak Edyta Stein, która przybrała imię Teresy Benedykty od Krzyża spotkała na swej drodze Jezusa Chrystusa. 


klik w zdjęcie



_____________________________________________________________________________

Tekst pochodzi z książki "Księga Świętych" Grzegorza Polaka wydanej w Wydawnictwie M.

czwartek, 7 sierpnia 2014

Barbara Wachowicz o roli dziewcząt w Powstaniu Warszawskim.



                   Warto posłuchać jak pięknie Barbara Wachowicz, która napisała książkę :


Bohaterki Powstańczej Warszawy








opowiada o dziewczętach, które brały udział w Powstaniu Warszawskim.




Polecam, to nie będzie zmarnowany czas.





wtorek, 5 sierpnia 2014

Co mnie dzisiaj ominęło.



             Ostatnio mało opinii powstaje u mnie o przeczytanych książkach, ale okazuje się, że odcinam kupony od tych wcześniej napisanych. I to całkiem niespodziewanie. A to za sprawą tego, że czasem zdarza mi się tu czy tam zgłosić do jakiegoś konkursu a potem o tym fakcie zupełnie zapomnieć.
 I tak było w przypadku konkursu recenzyjnego, który cały czas trwa w Matrasie. W ubiegłym tygodniu dostałam z księgarni tej miłego maila, że moja recenzja do kryminału Marka Krajewskiego "Śmierć w Breslau" znalazła się wśród trzech nagrodzonych nagrodami głównymi. Cieszy to tym bardziej, że recenzji zgłoszonych było 188. Ale najlepszy numer w tym wszystkim to jest ten, że ja,  jak zwykle,  nie spojrzałam do regulaminu i nie wiedziałam jakie będą nagrody. Przekonana, że jak księgarnia to oczywiście będą to książki. I jakie było moje zdziwienie, gdy przeczytałam, że owszem książki też, ale główną nagrodą jest przejazd w charakterze pasażera rajdowym Subaru Impreza STI N4 podczas oficjalnych testów Subaru Poland Rally Team na Torze Kielce, 5 sierpnia 2014 roku (godz. 16.00-17.00). Aż się roześmiałam, bo to byłaby świetna przygoda, ale dla mojego syna, miłośnika samochodów wszelakich i szybkiej jazdy. A jeszcze jakby mu pozwolono prowadzić taki samochód. A ja niestety musiałam zrezygnować, chociaż gdybym mieszkała w Kielcach lub w ich  pobliżu to dzisiaj mogłabym i ja zażyć szybkiej jazdy takim oto samochodem



Sympatyczna Pani, której zgłaszałam rezygnację z przejazdu samochodem poinformowała mnie, że może uda się powiększyć dla mnie pulę książek. Wprawdzie książki też związane są z tą dziedziną sportu, ale są w nich również  wspomnienia kierowców rajdowych więc myślę, że będą interesujące.
Następnym razem będę dokładnie czytać regulamin, by nie było już takich niespodzianek, w razie gdy znów mi się poszczęści.

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

O niemocy, lipcowym czytaniu, planach na sierpień i zaproszenie na Zamek Lubomirskich.



        Marazm umysłowy jaki mnie dopadł na razie nadal trwa stąd nie pojawiają się opinie o przeczytanych książkach. Mój umysł popadł w letni letarg i nie mogę myśleć a co dopiero  pisać.
Już zdjęcie książki, o której powinnam napisać, i to szybko, wrzuciłam, ale tekst nadal mi  się  jakoś nie narzuca na klawiaturę. Czekam na przypływ choćby minimalnej weny.

W lipcu udało mi się przy nawale przetworowych prac tylko tyle :

 - skończyć Matkę Papieża Mileny Kindziuk
 - przeczytać Kobiety władzy PRL Sławomira Kopra
 - przeczytać Bramę zdrajców Edgara Wallaca
 - czytać Płonące lazarety Józefa Stompora

Sierpień nie będzie nic lepszy, ale planuję:
- skończyć Stompora,
- skończyć zaczęta jeszcze w czerwcu Damę w jedwabnej sukni Magdaleny Jastrzębskiej 
- może poczytać o Mazurach czyli Prowincję pełną marzeń Katarzyny Enerlich.
 Raczej więcej się nie uda tym bardziej, że koniecznie chciała bym wreszcie jakieś posty z opiniami stworzyć.

      Kończę swój krótki post zdjęciami Zamku Lubomirskich w Nowym Wiśniczu, o którym można poczytać tu, a który oglądałam, ale na razie tylko z zewnątrz w maju.

















 Dobrego tygodnia wszystkim życzę i zapraszam do odwiedzenia Nowego Wiśnicza, miejscowości, z której pochodziła żona JanaMatejki, z którego ciut więcej zdjęć pokażę następnym razem.



niedziela, 3 sierpnia 2014

Nastrojowo i ....... patriotycznie.




               Usłyszałam w radiu i tak jakoś smutno mi się zrobiło.




Pozdrawiam świąteczno - niedzielnie.

A przy okazji przypominam o wygrywajce.

piątek, 1 sierpnia 2014

1 sierpnia 70 lat temu.


            W ubiegłym roku nabyłam, przy okazji innych zakupów książkowych, powstańczą powieść Józefa Stompora  Płonące lazarety. Józef Stompor narratorem swej książki uczynił lekarza, chirurga, Bernarda Rombka, a poświęcił ją powstańczym sanitariuszkom. Do przeczytania teraz właśnie tej książki zmotywowała mnie kolejna, już 70-ta, rocznica Powstania Warszawskiego, jaką obchodzimy w tym roku.
Z niej  pochodzi poniższy fragment opisujący moment wybuchu powstania.
  
           "Stałem obok majora Skierskiego przysłuchując się rozmowie, gdy nagle zajazgotały serie kaemów, plunęły seriami automaty. Ziemia zadrgała od wybuchu granatów. Zawyły syreny alarmowe. Ludzie wybiegli na ulice. Zaczęli się całować, wznosić okrzyki na cześć powstańczego wojska. Drobny kapuśniaczek zaczął przechodzić w obfity deszcz. Nad Warszawę nadciągnęło kłębowisko czarnych chmur, brzemiennych ulewą. Od czasu do czasu zrywał się wiatr. Z wiatrem niosło się ujadanie ciężkiej broni maszynowej, jazgot automatów. Raz za razem wybuchały granaty. Mimo deszczu i podmuchu wiatru, w górę strzelały kłęby dymu.
          Rozpoczęło się powstanie, ale skoncentrowane oddziały nie wyruszyły do ataku. Rozkaz do wymarszu został przełożony. Zniecierpliwieni powstańcy spoglądali na portiernię, gdzie odbywała się narada sztabu. Ale czas narady wydłużał się, irytując spragnionych walki żołnierzy.
          Dopiero przed wieczorem padł rozkaz wymarszu. Nasze oddziały odparły atak niemieckiej piechoty nacierającej od Babic i Bemowa. Wkrótce do ataku przystąpiły czołgi. Powstańcze baony zaczęły się cofać. Wycofywały się w rejon cmentarzy powązkowskich.
           Przed północą zostałem odwołany do szpitala Karola i Marii. Sale zaczęły się wypełniać rannymi. Wraz z zespołem przystąpiłem do pierwszych zabiegów operacyjnych. Po napływie rannych zapodział się gdzieś radosny nastrój.
           W mieście rozszalały się pożary. Mimo deszczu i wiatru w górę strzelały olbrzymie słupy ognia z dymem."[...]

        Powstanie Warszawskie, które trwało od 1 sierpnia 1944 roku do 3 października tegoż roku było kulminacyjnym punktem wielkiej operacji AK, prowadzonej w końcowej fazie okupacji niemieckiej,  pod nazwą "Burza". Był to czas bohaterskiej, niezłomnej  walki powstańców i bezwzględnego terroru ze strony niemieckiego okupanta wymierzonego przeciwko powstańcom i ludności cywilnej Warszawy a także metodycznego niszczenia miasta. 
I to wszystko można znaleźć w  Płonących lazaretach, o których więcej napiszę po przeczytaniu książki. Dzisiaj tylko napiszę, że 1 sierpnia 1944 roku rozpętało się w Warszawie piekło na ziemi. Nie wiem czy jesteśmy sobie w stanie  przybliżyć koszmar tamtych dni.

_________________

*Józef Stompor."Płonące  lazarety",wyd. LSW,1979 r.,str.10-11

Ceną była śmierć.